Początków Drgań upatruję w okresie, w którym byłem całkowicie zmęczony muzyką. Słuchanie nie dawało satysfakcji, “nowe brzmienia” nie inspirowały w ogóle, a o chęci tworzenia nawet nie wspomnę. Czułem się wyjałowiony. Jednym słowem kryzys. W tych okolicznościach dość niepostrzeżenie nastąpiło u mnie przekierowanie uwagi z muzyki jako takiej na dźwięk sam w sobie. Czym jest dźwięk i jak działa na człowieka? Fundamentalne pytania, których nigdy wcześniej sobie nie zadałem. Właśnie to przesunięcie w postrzeganiu muzyki/dźwięku było kluczowe, a z perspektywy czasu konieczne bo transformujące. Otworzyły się nowe drzwi, a wraz z nimi nowy twórczy etap. Zacząłem mierzyć się ze znaczeniem częstotliwości, archaicznych instrumentów, rytualnego zastosowania dźwięku, etosu, terapeutycznej siły dźwięku i tego wszystkiego czym dźwięk był zanim stał się narzędziem do robienia fejmu i hajsu. To było w dużym stopniu motywem kształtującym mój ówczesny mindset.

Zacząłem eksperymentować z nowymi instrumentami, które do dźwiękowych eksploracji okazały się idealne. Wśród nich znalazł się np. wodofon i gong, ale też wiele innych nieco archaicznych a nawet pierwotnych instrumentów jak chociażby kije deszczowe. Wspominam o kijach bo pomimo tego, że wydają się dość prymitywnym i może nawet banalnym instrumentem, to właśnie z nich udało mi się wydobyć brzmienie nigdy wcześniej przeze mnie nie słyszane. Efekty można usłyszeć w utworach Stalaktyt i Neptun. W obu przypadkach nagranie zostało zwolnione wielokrotnie, co w pierwszym przypadku pozwoliło stworzyć wręcz podwodny soundscape, który w zestawieniu z innymi elementami utworu wyświetlił mi obraz jaskini pełnej stalaktytów i stalagmitów ociekających wodą. Z kolei w Neptunie wyłania się dźwięk, który przywodzi mi na myśl świergot żywych stworzeń. Zabieg spowolnienia ujawnił życie tętniące w tym instrumencie. O innych efektach, które udało mi się uzyskać podczas nagrań jeszcze napiszę. W trakcie dalszych prac, gdy materiał ewoluował na pierwszy plan zaczęła wychodzić elektronika, co w efekcie mocno zmieniło wydźwięk dotychczasowych szkiców. Wiele z tych elementów ukrywa się pod jej warstwą, ale duch tamtego czasu jest obecny w DNA większości utworów.

Drgania to płyta, która jest dla mnie najistotniejszą ze wszystkich dotychczasowych. Jest symbolem odzyskiwania mocy w sytuacji bez mocy, symbolem wypalania w ogniu, ale z konkretnym skutkiem. Powstawała długo i niespiesznie, w trakcie i pomiędzy różnymi bataliami.

Ten wpis pozostawiam otwarty na kilka dodatkowych wątków.







DRGANIA

produkcja i aranżacja: Lulek
mix: Voskovy & Lulek
mastering Voskovy @ Dobre Ucho Studio
grafika: Wojtek J. Piotrowski (Juice)



Serwis używa cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane
w Twoim urządzeniu końcowym. Możesz zmienić te ustawienia w przeglądarce.